Agnieszka Cholewińska "12 Tatami" fot. Bartek Buśko
W kontekście cyklu wystaw „12 Tatami” wspomnę , że Agnieszka Cholewińska ze względu na swoje koneksje rodzinne od wczesnej młodości chłonęła wpływy japońskie, zaś Krzysztof Balcerowiak, jak sam pisze choć „nigdy nie był w Japonii”, to jednak zainspirowany i zaintrygowany Sztuką Japońską prowadzi z nią wieloletni dialog. Prace obydwu artystów można więc usytuować gdzieś na pograniczu dwóch światów Wschodu i Zachodu, w przestrzeni in between, w szczelinie między znanym a nie znanym.
Agnieszka Cholewińska w bardzo ciekawy sposób wykorzystuje przestrzeń Galerii Post-Office. Jej praca to swoiste haiku napisane grą z przestrzenią i wpisanym w nią – w sposób dosłowny – przedmiotem. I podobnie jak haiku, jest to próba uchwycenia tego co rozproszone, symboliczne a jednocześnie skoncentrowane na określonej emocji czy inaczej wrażeniu. Owo wrażenie staje się najistotniejszym elementem języka użytego przez artystkę. Dobrze nam znane ze świata zachodniego przedmioty, wtapiają się w zminimalizowaną przestrzeń, tracąc jednocześnie swoje pierwotne znaczenie. Wpisane w nowy kontekst zyskują zupełnie inny wymiar.
Wchodzący w tą przestrzeń podmiot, w sposób naturalny zmuszony jest do pokłonu wobec zastanej rzeczywistości. Staje się podobny do mnichów, którzy w geście szacunku i pokory witają wschodzące słońce. Jednak czy ta narzucona pozycja skłonu jest komfortowa dla człowieka Zachodu? Dla Japończyka ukłon, mimo swej skodyfikowanej formy, jest pozbawiony jakiekolwiek uniżoności czy próżności, bowiem jak pisze Roland Barthes „właściwie nikt nikomu się nie kłania”, jest to akt komunikacji między dwoma Imperiami. Być może więc to przestrzeń składa pokłon, tym którzy w nią wchodzą zachęcając jednocześnie do odwzajemnienia tego gestu?
Kolejne pomieszczenie Galerii Post-Office zarysowuje się już niczym obraz we framudze drzwi. Widz zachęcony do przekroczenia ram obrazu, wkracza w przestrzeń tatami zajętą przez Krzysztofa Balcerowiaka. W przestrzeń opartą na oszczędności wyrazu, prostocie i surowości. Nie oznacza to jednak jednowymiarowości wypowiedzi, bowiem zgodnie z zasadami estetyki japońskiej, to właśnie minimalistyczne środki wyrazu niosą ze sobą silny efekt yūgen - sugestii otwartej na wieloznaczność interpretacji. Ponadto medium jakim posługuje się artysta to przede wszystkim znak oderwany od znaczenia. Znaki języka japońskiego hiragana umieszczone przypadkowo w miejsce klawiszy zachodnich znaków otwierają szerokie pole odczytań. Jednak czy widz zachodni potrafi odczytać treści zapisane i zmultiplikowane w japońskim piśmie sylabicznym?, czy też może pozostaną ono dla niego jedynie pustą formą? Dla wszystkich tych którzy dostrzegają w pracach obydwu artystów ślad Innego oraz nieznany, niezrozumiały język pocieszający może być fakt, że również pustka formy czy pustka słowa ‘mu’ dla Japończyków ukrywa w sobie istotne znaczenie.
Ewa Janicka
*** / ***
Człowiek jest miarą wszechświata
Protagoras
To, nie budzące wątpliwości stwierdzenie, wypowiedziane dawno przez greckiego filozofa, przypomina nam, iż zwykliśmy postrzegać świat przez pryzmat własnych, ludzkich praktyk. Cykl dwunastu wystaw pod wspólnym hasłem: 12 TATAMI zdaje się opierać na tej właśnie prawdzie, a tłumaczenie i definicja japońskiej maty Tatami owo założenie podkreśla. Przywołanie jednak elementu kultury japońskiej wskazuje jednocześnie na fakt, iż w obszarze owych antropocentrycznych ustanowień spore miejsce zajmuje pokaźny zbiór „mierniczych” różnic, i że historia człowieka zdaje się zawierać w równie odmiennych podejściach do ich pielęgnowania bądź znoszenia. Ten, który inną miarą mierzy jest Inny, jest Obcy. Herodot, starożytny grecki historyk nie-Greka nazywał kimś niezrozumiałym i bełkotliwym (barbaros), wiedział jednak, iż ten Inny to – Ktoś. My zaś doskonale wiemy, że historia nie przyklasnęła świadomości Herodota ,i że status Innego, to obraz wielu dramatów, tak indywidualnych jak i dramatów całych społeczeństw i narodów, mających miejsce także dzisiaj. Zderzenia różnic, owocujące konfliktami nie są jednak jedyną i konieczną formą kontaktu międzyludzkiego, międzycywilizacyjnego. Drugą jest transkulturowa wymiana, możliwa wówczas gdy Inny nie jest postrzegany jako intruz i wróg, ale jako partner, a nawet przyjaciel.
Agnieszka Cholewińska nie po raz pierwszy podejmuje problem różnic i podobieństw, lokując go w relacjach z kulturą Japonii. Jakkolwiek można mówić o pewnych, nie od dziś istniejących trendach w zainteresowaniu Japonią, to z powodu osobistych doświadczeń i wyborów głos Agnieszki na temat zarysowanego problemu wydaje się szczególnie istotny. Podjęta ostatnio w ramach pracy doktoranckiej analiza pojęcia c a ł o ś c i występujących i tworzonych w oparciu o współistnienie wielu odrębnych elementów - odrębnych również kulturowo właśnie – stanowi dla niej dodatkowe pole twórczo-artystycznych doświadczeń. W prezentowanej realizacji zdaje się przywoływać kulturowe predykaty, subtelnie wskazując na niejednoznaczności wynikłe z krzyżujących się i przeplatających wzajemnie obyczajowych cech. Tak powstałe zderzenie kultur nie ma jednak charakteru kolizji, jest rodzajem namysłu nad podjęciem pewnego wysiłku, nieraz koniecznego by ową bezkolizyjność utrzymać. Autorka rozszerza osobiste doświadczenia i mówi nie tyle o sobie, co raczej od siebie.
Wyżej (w dosłownym rozumieniu) w realizacji Krzysztofa Balcerowiaka napotykamy rodzaj continuum przytoczonej refleksji. Na podobnym, nieeuropejskim stole Krzysztof ustawił maszynę do pisania z czcionkami japońskiego języka Hiragana. Ten rodzaj japońskiego pisma, obok alfabetu Katakana stanowi formę funkcjonalnej adaptacji fonetyki języków zachodnich – dla Japończyków. Dla przeciętnego człowieka zachodu owe znaki sylabowych notacji nadal pozostają egzotycznymi piktogramami postrzeganymi często jako atrakcyjny znak graficzny. Tym samym autor kieruje uwagę na znaczenia obrazowe, co znajduje wyraz w eksponowanych tuż obok niewielkich odbitkach graficznych opartych już jednak na liternictwie dobrze nam znanym, ale nie w pełni ujawnionym. Abstrahując od znaczenia poszczególnych liter czy cyfr Krzysztof kojarzy tak uzyskany wyraz ze znakami języka Hiragana. Ponadto wobec podstawowych nawet informacji dotyczących szkół kaligrafii w tradycji Japonii stanowiącej formę duchowego rozwoju, zestawienie z maszyną do pisania - w której następuje natychmiastowy, impulsywny wręcz, literniczy print – stanowi znaczące zderzenie. Również w tym przypadku, używając klucza graficznego, artysta kontynuuje wcześniej podjętą drogę twórczych dokonań.
W obu realizacjach autorzy nie dokonują wartościowania kultur, ani wybranych kulturotwórczych czynników. Ich realizacje są rodzajem dialogu prowadzonego z Innym.
Zarówno w wypowiedzi Agnieszki Cholewińskiej jak i Krzysztofa Balcerowiaka wyraźnie eksponowana jest określona autorsko waga r e l a c j i, naprzemiennie występujących potwierdzeń i zaprzeczeń. Kolejną zaś jest ta (relacja), która zachodzi między obiema pracami, co zdaje się dodatkowo potwierdzać ową wagę pojęcia. Służy temu również przemianowana dla realizacyjnych potrzeb przestrzeń galerii.
. Paweł Kaszczyński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz